Piwnica

Villemo

<roześmiałam się .. Rozbawiły mnie słowa mężczyzny.. Na mej głowie zalśnił diadem z czarnego złota>
A jak sądzisz?

Vincent

Prawdopodobnie do kazamatów śmierci sądząc po klimacie ciemno zimno i pewnie umarlaków po sam sufit

Villemo

<znów się roześmiałam> Wyprowadzę Cię z błędu mój drogi.... Miesjce o którym mówisz , tak jak i samo piekło jest o wiele głębiej... Poza tym , czy wierzysz , że wtedy dostanie się tu byłoby tak proste?

Vincent

No ja się dostałem bez problemu a skoro mowa o umarlakach to może wyjawisz mi wreszcie swój tytuł

Villemo

To nie istotne.. <korona z czanrego złota znów zabłyszczała na mej głowie> A jeżeli chcesz wiedzieć gdzie jesteśmy to odpowiedź jest prosta.. Jest to po prostu stara , zapomniana przez wszystkich piwnica knajpy.. I szczerze mówiąc sama nie wiem dlaczego tak długo tu schodziłeś.. <cały czas mówiłam chłodnym , spokojnym tonem>

Vincent

powiedzmy że mój przewodnik prowadził mnie na ślepo i nie pozwolił zaświecić <następnie rozświetla obszar d okoła za pomocą płomienia płonącego nad dłonią>

Villemo

<szybkim ruchem dłoni zgasiłam płomień..> Nie! Nie teraz! <powiedziałam władczym tonem>

Vincent

rany co wy macie z tym gaszeniem może ktoś mi wreszcie wyjaśni

Villemo

Na wyjaśnienia czas będzie później.. <powiedziałam , po czym poprostu rozpłynęłam się w powietrzu>

Vincent

Ahhhh te kobiety<chwilę rozglądałem się po pomieszczeniu>

Villemo

Vincent:
<wokół zapanowała dziwna, niczym niezmącona cisza..>

Vincent

<zbadałem z kąd do kąd przemieszcza się powietrze>

Villemo

Vincent:
<usłyszałeś jakieś dziwne odgłosy przed sobą.. Jakbyy ciche kroki..>

Vincent

<robię po cichu kilka kroków do przodu by schować się w cieniu>

Villemo

Vincent:
<przed Tobą nagle z ciemności wyłoniła się Emilia... Od razu wypatrzyła Cię w mroku... Dzwine... >
Emilia: Droga wolna.. idziemy dalej.. <powiedziała chłodno..>